Czego w szczególności dotyczą treści tej strony.

Gochujang pitchfork post-ironic hammock kombucha fanny pack cronut. Raw denim chicharrones semiotics af truffaut pinterest. Distillery letterpress authentic adaptogen. Meditation schlitz humblebrag photo booth celiac cliche chartreuse.

Pinterest 90's wolf celiac dreamcatcher listicle deep v semiotics. Intelligentsia literally meggings trust fund put a bird on it. Shoreditch crucifix artisan pug shaman twee. Health goth bicycle rights retro iPhone.

Właściwa treść artykułu

Polsce w sklepach nie obaczysz gęsiny, koniny, lecz tylko, choć z rzadka indycze mięso, jak i w regularnym zaopatrzeniu mięso pochodzące od takich zwierząt, jak: świnia, kurczak i wołowina/cielęcina lub ryby, których w Polsce się spożywa w zbyt małych ilościach, ja np. spożywam 75 g makreli na dzień, tylko dla zdrowia, gdyż w codziennym zapotrzebowaniu na składniki pokarmowe, tyle ryby wystarczy, resztę białka z innych źródeł, ryby są polecane, gdyż posiadają zbawienne kwasy tłuszczowe np. omega-3, której istnieją cztery rodzaje, a tych od zwierzęcych potrzebujemy ok. 0,8 - 1,2 g na dzień, choć organizm potrafi zmagazynować potrzebne omega-3/6/9 na 3 miesiące, dlatego dobrze by było spożywać ryby przynajmniej raz na tydzień, choć lepiej dwa, co i jak powie Państwu dietetyk z przychodni rejonowej (jedna wizyta na rok za darmo, opłacona przez NFZ, z waszych składek). Resztę białka np. z kury, bo jest tania, a tego 10-15% dziennych kalorii (przełożone na aktywność fizyczną), z czego koniecznie 10% od zwierząt, czyli np. jako plus 40 g sera białego i 40 g makreli. Trzeba jeść białko zwierzęce, gdyż bez jadłospisu przygotowanego przez lekarza nie otrzyma nasz organizm wszystkiego by być zdrowym, i tak w 10-20 lat powoli będziesz się zabijał, Japończycy, którzy żyją najdłużej spożywają białka odzwierzęce, a żyją tam osoby, w ilości największej na świecie, licząc osoby żyjące w poszczególnych krajach, które mają sto pare lat, lecz Japończyk nigdy nie je do syta, gdyż jest to odbierane jako zachowanie nie obyczajne/nie kulturalne, plus śniadanie i kolacja, składająca się, przenosząc na grunt polski, z połowy kanapki. Warto wiedzieć, iż dieta śródziemnomorska: Włochów, czy Greków jest najlepszą na świecie, lecz osoby tam żyjące jedzą do syta i żyje tam więcej osób, które mają nadwagę, od czego gorsza jest tylko otyłość, gdyż to nie tłuszcz, który spożywasz doprowadza Cię do choroby, lecz tylko ten na brzuchu, a tak na marginesie, tłuszcz jest tak samo potrzebny jak witaminy, białka, magnezy, omegi-3/6/9 i to 25% kalorii, to jest mnożąc prze 9 (tle kcal ma tłuszcz), i dzieląc przez 4 tak by łatwiej było wyliczyć gramy, potrzebujemy min 36-45 g tłuszczu na dzień (możesz korzystać z tego na brzuch, lecz gdy chcesz całkowicie jego unikać, idź po jadłospis/dietę do lekarza). Istnieje kilka rodzajów tłuszcz, i każdego z nich nawet wielonasyconego jest potrzebna odpowiednia ilość, wyjątek stanowi tłuszcz frakcji trans (np. smalec), jest to tłuszcz, który powstaje podczas podgrzewania tłuszczu, w zależności od rodzaju tłuszczu i pochodzenie od roślin np. rzepaku, lnu lub czy pochodzi od zwierząt np. podczas wytapianiu łoju (odpadów), z którego powstaje po wystudzeniu smalec. Tłuszcze na których się smaży szkodzą, te same pite na zimno tj. w temperaturze pokojowej, tj. tyle ile jest w kuchni (dokładnie 20 stopni C jest to umowna wartość/uzgodniona ot tak żeby można było wnioskować i odpowiadać na pytania, o ile jest zimniej lub cieplej) pomagają naszym organizmom i np. oliwa z oliwek spożywana na zimno, nie smażona pomaga obniżyć ciśnie krwi i frakcje złego cholesterolu na 36-45 g tłuszczu na dzień ok. 6 g ma pochodzić od zwierząt (np. makreli, śledzia i tak makrela ma 14 g tłuszczu więc aby obliczyć porcje tłuszczu należy ję podzielić przez siedem licząc porcję 100 g) tj. od ryby, inne mięsa nie są tak obfitujące w koniczne dla zdrowia kwasy tłuszczowe, choć owe 6 g można spożyć/odnaleźć w dziennie spożywanych produktach żywieniowych (tak jak trzeba), gdyż znajdują się ono wszędzie po trochę i tak, Twoja babcia dożyła 85 lat mieszkając na wsi, bez smogu i z czystą wodą z ujęcia głębinowego, nigdy nie stać jej było na jedzenie rzeczy, które się je, by je jeść, tylko jadła, aby złagodzić uczucie głodu nie dogadzając sobie, bo były to czasy w których na roli nie było maszyn a ni przetwórstwa, czy lokalnych biznesów, jak i rolnicy (większość) mieli podzielony majątek (ojciec podzielił na 3 synów, tym urodziło się po dwóch, wiec podzielił się majątek na 6, w wnuki...), i dla tego nie było jej stać na mięso czerwone (może miała pół świniaka na rok dlatego spożywała jaja i nie spożywała pasteryzowanego mleka (zdarza się iż mleko niepsteryzowane jest zabrudzone biologicznie, dlatego każda butelka na pułkach w sklepie jest pasteryzowane) choć 20% osób ma uczulenie, jak i - choć najzdrowsze - niektóre osoby nie będą tolerowały mleka od krowy, organizm musi się nauczyć, a trwa to i 5 lat, choć najzdrowsze, może zaszkodzić, zaś jajko posiada w sobie wiele różnych cennych składników, i dla tego jest takie bezcenne i stanowi wzór z którym porównuje się inne pokarmy (minimalna zalecana tygodniowa ilość jajek przez dietetyków to 2 sztuki, chyba że ktoś nie ma podwyższonego poziomu cholesterolu i jest osobą uprawiającą sport lub nie otyłą to wówczas może spożywać 2-3 sztuki na dzień gdyż jaja mają lepszy skład niż mięso i oczywiście skoro już zjadło się jajo, i trzymając się diety trzeba jeść mniejszą ilość mięsa, i nie ma sensu dla zdrowia jeść większej ilości jaj niż 1 na dzień zważywszy na jego skład, który można odszukać w Internecie, jak i jego zbawienne działanie), jest w nim wszystko, co potrzebne nawet luteina na leczenie wzroku, zaś co do cholesterolu to człek ma go w ilości 150 mg/dl, a krwi posiada w ilości waga podzielić na 13, i jeśli ktoś nie jest otyły i ćwiczy ciało każdego dnia, tak taka osoba może zjeść 3 jaj na dzień i nie mieć podwyższonego poziomu cholesterolu, w dodatku dzienna dawka, która powinna być w pożywieniu nie powinna przekroczyć 230 mg/na dobę, a jajko zawiera 170-200 mg w zależności od wielkości, a jeśli chodzi o mnie jem i jadłem jedno jajo na dzień i cholesterol był identyczny z tym, gdy jadłem jedno jajko co dwa dni lub nawet 2 na tydzień, poza tym nasz organizm samodzielnie jest w stanie produkować cholesterol nawet 8 razy więcej niż potrzeba w normalnym stanie, czasem podwyższony cholesterol jest lekiem dla organizmu np. gdy wdycha się dużo smogu, w ten sposób chroni płuca przed rakiem, lub stany zapalne żył, gdy się go obniży farmakologiczne, bez cholesterolu nie było by działającego układu naczyniowo-sercowego i były upośledzone funkcje wątroby, zaś poziom cholesterolu jest indywidualny, i przed obniżeniem go za pomocą leków, trzeba zrobić badania, a potem się poradzić lekarza) i cokolwiek z tego dobrobytu, który notujemy od 10 laty, gdy pensja minimalna wynosi 2800 zł, do późnej starości zażywała ruchu, a jednocześnie nigdy nie spożywała/zażywała tabletek witaminy C 1000 mg, wapna i magnezu w tabletkach z witaminą 5 1000 uj. kwasów omega-3 z tranu, nie zażywała witamin w tabletkach, i nie stosowała środków pomagających wątrobie, jelitom, gardłu, nigdy nie bolała jej głowa, miała 85 i nie miała wysokiego poziomu cukru we krwi, jak i cholesterolu, i nigdy nie zażywała leków dostępnych bez recepty, może raz, dwa razy przez całe życie odwiedziła lekarza i zażyła leki na receptę.


Moim zdaniem rząd powinien zabronić hodowania bydła, gdyż odpowiadają na świecie za 20% emisję gazów cieplarnianych, gdyż z ich odchodów, w procesie gnicia, wydobywa się metan, który 40 krotnie bardziej działa od dwutlenku węgla na gromadzenie się ciepła od słońca na planecie, gdyż ciepło jest w mniejszym stopniu emitowane na zewnątrz planety, a owy metan zatrzymuje je w atmosferze, podobnie do szklarni na plantacjach rolników.


W kraju powinno się móc hodować krzyżówkę kury z bażantem, gdyż bażant ma najwięcej białka w mięsie, jak i świnie.


Argumentem za tym stoi takie wyliczenie: bydło potrzebuje 14 kg paszy na to by przyrosło mu 1 kg mięsa, świnia 6 kg, kurczaki 1,6 kg. Przy czym mięso czerwone jest b. pożywne lecz nadmiar bardziej szkodzi, dlatego zaleca się mięso białe/kury. Drugi argument jest taki: bydło nie je je byle czego, świnia je wszystko np. w pomyjach/zupie, które się mu przygotuje, zaś kura je najmniej. Trzeci argument: Zaoszczędzone pasze/rośliny (np. kukurydza)/zboża, można przerobić na pokarmy dla ludzi i tym samym wyżywić całą planetę, i nie trzeba tu aż tyle pokarmu, ile wychodzi z rachunków, lecz wystarczy mniej niż 2% tego, co spożywają obecnie zwierzęta, gdyż z tych roślin można piec chleb, produkować płatki śniadaniowe, czy np. musli, którego kilogram kosztuje w Lidlu 7 zł (każdy, kto raz skosztuje musli, będzie je jadła już do końca życia, i jest ono zdrowe (w ilości) np. 75 g na śniadanie, nie należy się przejadać, wszystko z umiarem, wszystko we właściwy sposób w odpowiednich ilościach, nadmiary także szkodzą i jeszcze o stałych godzinach tj. obiad zawsze o 13:00 z dokładnością przysłowiowych 5 minut, bo tak jest najzdrowiej, i pomaga schudnąć 3 kg na rok/w zależności od płci. wieku, wagi i zużycia organizmu), zaś wołowina w zależności od części wołu, którą zakupimy, przekracza 100 zł (100 podzielić na 7 = 14).


Rząd powinien uchwalić to mianowicie, iż wolno hodować tylko kurczęta, zaś na świnie potrzebne by było zezwolenie na jej pogłowie, tak jak UE wprowadza limity na mleko, a to dla tego, żeby świnie zjadły pomyje, które są najczęściej odpadkami, z którymi raczej za dużo zrobić się nie da, chyba że się wyda pieniądze, zaś świnia je zje i utyje/przybierze na masie, którą potem się zje np. jako golonka przy piwie lub lubiany przez wszystkich boczek lub szynka na kanapki, za którymi przepada każdy, w szczególności jak ktoś dodał majonezu np. Winiary Dekoracyjny, którego biorę do koszyka, gdy jest promocja, choć mi nie wolno, gdyż podnosi takowy cholesterol (zdrowie ważniejsze, choć oczywiście nikt się nie dowie jako smakuje, aż się zepsujesz, lepiej chuchać na zimne), tak czy siak, jest pyszny (kielecki też jadłem, również dobry), co do innych to nie spożywałem żadnego z nich nawet raz.